sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział 8 (To On)

 Szatyn zmierzył mnie jeszcze wzrokiem od stóp po sam czubek głowy, po czym odszedł bez słowa.  Tak jakby nic nigdy się nie wydarzyło. Cała ta sytuacja trwała może dwie minuty, ale dla mnie była wiecznością. Stałam wciąż w tej samej pozycji, próbując ustabilizować przyśpieszony oddech. Nie mam pojęcia co ma w sobie ten chłopak, ale jest to zdecydowanie coś co wykorzystuje.
Udałam się pośpiesznie do łazienki. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Był tak blisko mnie. Czułam jak jego ciepły oddech muska moje usta, zupełnie jakbyśmy się całowali. A jego zapach chyba przeszedł na mnie, bo cały czas go czułam. Otworzyłam drzwi od damskiej łazienki, po czym podeszłam do zlewu i oparłam obie ręce o blat. Wpatrywałam się przez dłuższą chwilę w swoje odbicie. Na moich policzkach tkwiły rumieńce. Czułam się w pewnym sensie zawstydzona, że tak zareagowałam na bliskość tego chłopaka. Po usłyszeniu dzwonka na lekcję udałam się na zajęcia z retoryki. Niestety sala była na innym piętrze, przez co musiałam prosić pana woźnego o zaprowadzenie mnie pod salę. Na szczęście był bardzo miły. Kiedy już byłam przed salą, podziękowałam mężczyźnie, a następnie weszłam do sali.
-Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie, ale się zgubiłam. - powiedziałam, z uśmiechem.
Za biurkiem siedziała kobieta z miedzianymi włosami, upiętymi do góry.
-Dzień dobry, zajmij proszę wolne miejsce. - odpowiedziała, odwzajemniając uśmiech. W sali nie było tak na prawdę nikogo z kim mam inne zajęcia. Lekcja była bardzo przyjemna, bo nikt w tej sali nie zwracał na mnie uwagi jak na "nową". Byłam taka zwykła i to mi się bardzo podobało.

*

-Ta szkoła jest zdecydowanie większa od mojego poprzedniego liceum. - jęknęłam, kiedy udało mi się znaleźć dziewczyny.
-Przyzwyczaisz się. - stwierdziła Holly, całując mnie w policzek.
-Shay, mam twoje ubrania. - powiedziałam po ucałowaniu brązowookiej na przywitanie. Wyjęłam z torebki wyprane ubrania dziewczyny, po czym wręczyłam jej.
Dziewczyna skinęła głową i schowała ubrania do szafki.
-I jak tam Lea? - spytała Holly bawiąc się swoimi, długimi włosami.
-Myślę, że wszystko ok, a dlaczego pytasz? - zachichotałam poddenerwowana. A co jeśli dziewczyny widziały poranny incydent? Przełknęłam głośno ślinę, czekając na odpowiedź brunetki.
-Jesteś zarumieniona. - wzruszyła ramionami, trącąc mnie lekko łokciem.
-Bo jest ciepło. - odpowiedziałam. To pierwsza rzecz, która mi przyszłam do głowy.
-Masz racje. - stwierdziła Shay wachlując twarz dłonią.
Uff..
-To już dzisiaj laseczki. - Holly zaczęła tańczyć podekscytowana. Ignorowała to, że w okół nas jest pełno ludzi. Podziwiam ją ja zapewne spaliłabym się ze wstydu.
-Holly to tylko zwykła impreza. - zaśmiałam się wraz z Shay z poczynań długowłosej, ale ona nas zignorowała i tańczyła dalej, nucąc coś pod nosem.
-Ale te imprezy u Biebera są genialne. - brązowooka poprawiła torebkę na ramieniu i pokazała gestem dłoni.
-I jeśli nie będziesz się dobrze bawić własnoręcznie odstrzelę Ci głowę. - zrobiła "pistolet" z kciuka, palca wskazującego oraz środkowego po czym udała, że strzela we mnie, a na koniec nie obeszło się bez dmuchnięcia w paliczki.
-Jesteś walnięta. - parsknęłam głośno śmiechem, zakrywając usta dłonią. Udałyśmy się do szatni, ponieważ naszą następną lekcją było wychowanie fizyczne.
Po przebraniu się i pójściu na boisko zauważyłam Jeniffer ćwiczącą wraz z resztą cheerleaderek. Cała ta lekcja minęła mi bardzo szybko, ale to dlatego, że dzisiaj również przesiedziałyśmy całą lekcję na siedzeniu na trybunach. Kiedy wychodziłyśmy z szatni po przebraniu się, nurtowała mnie jedna myśl. A w sumie to męczyła mnie całą lekcję.
-Um.. dziewczyny mogę was o coś zapytać? - mruknęłam niepewnie, zamykając za nami drzwi od szatni.
Dziewczyny popatrzyły na siebie po czym obie równocześnie powiedziały "jasne".
-Czy Jeniffer też będzie na dzisiejszej imprezie?
-Jasne, ale pewnie będzie się bzykać z Bieberem całą imprezę więc nie przejmuj się nią. - odpowiedziała Holly. Swoją drogą była świetnie ubrana. Miała na sobie szarą bluzkę z wyciętymi rękawami, przez co było widać materiał jej czarnego biustonosza. Czarne mocno postrzępione  rurki opinały się na jej szczupłych nogach. I krótkie czarne converse. Z tego co zauważyłam Holly miała "mocniejszy" styl, ale czarne ubrania, czaszki i łańcuszki pasowały do niej. Shay była jej kompletnym przeciwieństwem. Eleganckie koszule, spódniczki i sukienki. To był zdecydowanie styl dziewczyny z filipińskimi korzeniami.
Mruknąwszy ciche "Aha" poprawiłam pasek czarnej torebki na ramieniu i wraz z dziewczynami udałam się na dziedziniec szkoły.
Było wyjątkowo ciepło, dlatego usiadłyśmy na na ławce w słońcu.
Dziewczyny jak to dziewczyny komentowały każdego, kto przeszedł obok nas. Ja natomiast uniosłam twarz w stronę nieba, z zamkniętymi oczyma, chcąc wyłapać promienie słoneczne chcąc chociaż odrobinę się opalić. Usłyszałam aż za dobrze znany mi chichot przez co skrzywiłam się i otworzyłam oczy.
Jakieś dziesięć metrów od naszej ławki siedziała Steel na kolanach nikogo innego ja Pana Biebera.
W okół nich siedział Lil, Chris i jakaś dziewczyna mizdrząca się do modela.
Mruknęłam z obrzydzenia kiedy zobaczyłam jak Justin i Jeniffer całują się wpychając sobie nawzajem języki w usta.
-Mogliby sobie tego oszczędzić. - jęknęłam z niezadowoleniem, odwracając od nich wzrok.
-Przyzwyczaj się bo tak jest na każdym kroku kiedy są razem. - zaśmiała się Shay.



*

Po ostatniej lekcji udałam się do drzwi wyjściowych razem z dziewczynami. Kończyłyśmy lekcje o piętnastej. Impreza zaczyna się od dwudziestej a dziewczyny wpadają do mnie na osiemnastą trzydzieści. Przyjechał po mnie dzisiaj mój tata.  Całą drogę do domu zastanawiałam się w co ubrać.  Nie przesadzam jak każda dziewczyna, na prawdę wszystkie moje sukienki miały być dosłane w osobnym kartonie, a nie mam pojęcia kiedy dojdą do Chicago. Czasu na zakupy też nie mam.
Zdjęłam buty i weszłam do kuchni, gdzie mama przygotowywała obiad na przyjście dziewczyn. Bardzo chciała poznać moje nowe przyjaciółki i pokazać naszą rodzinę w jak najlepszym świetle.
-Mamo, niepotrzebnie robisz aż tyle jedzenia. Nie zapraszamy przecież całej drużyny footballowej. - zachichotałam widząc starania kobiety.
-Nie chcę aby pomyślały, że żałuję im jedzenia. - zaśmiała się, mieszając łyżką w misce. -Pomożesz?
-Jasne. - odpowiedziałam, kładąc torebkę na krzesło po czym umyłam dłonie w zlewie.
-Jak dzień skarbie? - spytała, dodając jakiejś przyprawy do miski.
-Um.. myślę, że dobrze. - odpowiedziałam. Chyba wszystko było dobre z wyjątkiem dzisiejszego poranka, który ledwo co nie przyprawił mnie o zawał. -A jak w pracy?
-Dobrze. - wzruszyła ramionami. -Już się przyzwyczaiłam do tego miejsca.
Wyjęłam produkty potrzebne do zrobienia ciasta i zaczęłam się za nie zabierać.
Przypomniałam sobie cudowny zapach Justina, który pieścił moje nozdrza, jego oczy, w które mogłabym wpatrywać się godzinami, jego różowe usta, które seksownie oblizywał. Jednak na myśl o jego ustach przypomniałam sobie, że są całowane przez Steel. Niekontrolowanie zaczęłam ugniatać mocniej ciasto, co zauważyła moja mama.
-Lea, zepsujesz je. - mruknęła, patrząc na postrzępione ciasto.
-Przepraszam, zamyśliłam się. - odpowiedziałam, próbując naprawić to co zniszczyłam.
Nie to, że byłam zazdrosna o Justina, bo czy można być zazdrosnym o kogoś kogo z kim nigdy się nawet nie rozmawiało? Zdecydowanie nie jestem zazdrosna, po prostu obrzydzają mnie ich czułości w miejscach publicznych, które były aż przesadne. Moje myśli utkwiły na jednej zagadce. Skoro Justin jest takim kobieciarzem, dlaczego spotyka się z Jeniffer, a nie ma dziewczyny na jedną noc?
Bezsensu.
Nie może być aż takim babiarzem.
Ugniatałam delikatnie ciasto palcami, formując kulkę, jednak zaraz po tym moje myśli oblegało zdenerwowanie i całe ciasto niszczyłam paznokciami. Nie należę do osób, które szybko się denerwują. Sama nie wiem dlaczego z taką złością reagowałam na Jeniffer.
-Na miłość Boską! - mama jęknęła ze zdenerwowania. -Lea, na nic mi twoja pomoc. Zepsułaś całe ciasto. - spojrzałam na palce obklejone w cieście i jego strzępki, bo z tego nie da się uformować już kulki.
-Przepraszam. - mruknęłam cicho, zaczynając sprzątać.
-Idź do siebie i zajmij się czymś. - mama rzuciła we mnie ręcznikiem kuchennym z morderczym spojrzeniem. -Ja rozumiem, że jesteś zdenerwowana przed imprezą ale maltretować biedne ciasto?
Dokładnie umyłam dłonie zdejmując resztki z palców po czym zabrałam torebkę z krzesła i udałam się do swojego pokoju.
Od razu podbiegłam do szafy, zaczynając przeglądać ubrania. Przebierałam się siedem razy. Za każdym razem wyglądałam albo zbyt elegancko, albo to strój na co dzień.
Usiadłam na podłodze, chcąc już napisać wiadomość do dziewczyn że nie idę, ale głos mamy rozszedł się po całym domu.
Wybiegłam z pokoju i o mało co bym się wywróciła na schodach, ale w ostatnim momencie się złapałam poręczy.
-Słucham mamo. - odezwałam się wchodząc do kuchni, ale jej tam nie było.
-W salonie! - usłyszałam jej głos. Udałam się więc do pomieszczenia o beżowych ścianach, z którego dobiegał kobiecy głos.
-Mamo nie mogę teraz, nie mam się w co ubrać i.. - zaczęłam ale przerwałam kiedy ujrzałam mamę siedzącą przy kartonach.
-To masz szczęście bo właśnie doszły twoje ubrania. - uśmiechnęła się szeroko.
-Jeju z nieba mi spadły! -pisnęłam podbiegając do kobiety.
-Nie obrazisz się. jeśli pójdę teraz je rozpakować?
-Jasne, że nie. - odpowiedziała. Ucałowałam kobietę w policzek i zabrałam jeden z trzech kartonów, który należał do mnie. Po odłożeniu go w moim pokoju wróciłam do salonu po kolejny i to samo z następnym. Z uśmiechem przyklejonym do ust zaczęłam przeglądać ubrania. Po prawie godzinie zdecydowałam się ubrać czarną, obcisłą sukienkę bez ramiączek. Wybrałam odpowiednią bieliznę, a następnie udałam się do łazienki, aby wziąć prysznic.
Zdjęłam z siebie dzisiejsze ubrania i wrzuciłam je do kosza na pranie. Śpiewając pod nosem rozsunęłam drzwiczki od prysznica, weszłam do środka, zasuwając za sobą drzwi i odkręciłam wodę.
Gorąca woda przyjemnie pieściła moją skórę. Wylałam dużą ilość żelu waniliowego na dłoń, chcąc wsmarować go w ciało. Miałam szampon waniliowy więc stwierdziłam, że będzie pasował do żelu. Po wszystkim spłukałam dokładnie całą pianę z powierzchni ciała. Kolejne dwadzieścia minut zajęła mi depilacja. Kiedy już wyszłam z pod prysznica sięgnęłam po czerwony ręcznik, którym wytarłam włosy i resztę wody znajdującą się na powierzchni mojego ciała. Gdy wysuszyłam skórę nabalsamowałam się i założyłam mój ulubiony po rannik w ciasteczka. Wróciłam do swojego pokoju, nucąc jakąś piosenkę pod nosem. Otworzywszy drzwi od mojej sypialni zdałam sobie sprawę jaki bałagan się w nim znajduje.
-O cholera. - jęknęłam sfrustrowana widząc masę ubrań na podłodze. Zaczęłam wszystko podnosić i szybko wrzucać z powrotem do kartonów. Nie mam czasu, aby poskładać ubrania w kostkę. Po dwudziestu minutach uwinęłam się z bałaganem. Była godzina siedemnasta czterdzieści, czyli dziewczyny przychodzą za niecałą godzinę. Chciałam zadzwonić jeszcze do Matta, ale nie starczy mi czasu.Ubrałam bieliznę, na to obcisłą sukienkę i usiadłam przy toaletce. Moje blond włosy już prawie wyschły. Wyjęłam z szuflady podkład, korektor, puder, maskarę, eyeliner i szminkę. Dzisiaj postanowiłam zaszaleć. Nałożyłam makijaż i uważnie przyjrzałam się swojemu odbiciu, czy nie przesadziłam z ilością kosmetyków. Wyglądałam dobrze, dzięki czemu oszczędziłam sobie zmywanie i nakładaniu makijażu na nowo. Rozczesałam włosy szczotką i uśmiechnęłam się widząc swoje odbicie. Podobało mi się. Poszukałam w szafie szpilek i torebki, które pasowałyby mi do sukienki. Postawiłam na róż.
Wybrałam wysokie różowe szpilki i torebkę w tym samym kolorze.
Założyłam wysokie buty, aby przyzwyczaić do nich stopy. Wrzuciłam do torebki wszystko co będzie mi potrzebne, a następnie zeszłam na dół, ponieważ usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Dzień dobry proszę pani. - głos Shay rozbrzmiał w moich uszach. -Jest Lea?
-Dzień dobry dziewczynki, wchodźcie Lea jest jeszcze na górze. - mama stwierdziła ściskając dłonie moich nowych przyjaciółek.
-Już nie jestem. - powiedziałam podchodząc do dziewczyn. -Ślicznie wyglądacie. - oznajmiłam widząc sukienki dziewczyn. -Mamo to jest Shay a to Holly. Dziewczyny to moja mama. - pokazałam gestem dłoni.
-Miło mi was poznać. - stwierdziła rodzicielka zamykając drzwi za brunetkami.
-Nam też bardzo miło Panią poznać. - Holly obdarowała mamę szczerym uśmiechem.
-Idę po tatę. - powiedziałam kierując się do sypialni rodziców. Kiedy dotarłam do drzwi zapukałam dwa razy.  -Tato chodź na obiad. - powiedziałam po otworzeniu drzwi.
-Już idę. - mężczyzna wstał z fotela, w którym czytał książkę i udał się za mną.
-Czy to nie jest zbyt wyzywająca sukienka? - zmierzył mnie wzrokiem jak to zawsze robił kiedy miałam iść na jakąś imprezę. Nie żeby było ich wiele.
-Oj tato. - jęknęłam widząc jego surową minę. Tata nienawidził kiedy jego jedyna córeczka wychodziła gdzieś gdzie będzie alkohol, duża ilość płci przeciwnej i najprawdopodobniej szybkie  numerki.
-Marku poznaj proszę Holly i Shay. - mama pokazała na dziewczyny, które zachichotały pod nosem.
-Dzień dobry proszę Pana. - Shay wyjęła dłoń w jego stronę, którą tata uścisnął.
-Dzień dobry. - skinęła głową Holly.
-Siadajcie proszę. - oznajmiła mama. Na krańcach stołu siedziała mama, a na przeciwko niej tata. Obok mnie było wolne miejsce, natomiast na przeciwko mojej osoby siedziały dziewczęta.
Mama podała pierwsze danie i usiadła przy stole.
-Czyli jutro przychodzicie na nasze przyjęcie? - kobieta nie mogła się powstrzymać.
-Z chęcią. - odpowiedziała Shay.
-Cieszę się. Lea bardzo się martwiła, że nie pozna nowych koleżanek
-Mamo. - jęknęłam po czym  upiłam łyk soku.
-Taka fajna dziewczyna nie może nie znaleźć koleżanek. - Holly mnie pochlebiła.
Dziewczyny rozmawiały z moimi rodzicami a ja rozmyślałam o tym co mnie dzisiaj czeka.
Bałam się, że nie dopasuję się do imprezy i innych jej członków.
-Zostało nam jeszcze trochę czasu na myślenie. - usłyszałam odpowiedź Shay, która wyrwała mnie z zamyślenia. Wytarłam usta serwetką, chrząkając cicho.
-Lea chce iść na Harvard. - odpowiedział brunet.
-Na prawdę? Nic nam nie mówiłaś. - stwierdziła Holly.
-Lea nigdy się nie chwali. - oznajmiła moja mama krojąc kawałek kurczaka.
-Od poniedziałku zaczyna wolontariat w szpitalu. - dodał mój tata. Czułam się niezręcznie kiedy mnie tak obgadywali.
-Super. - Shay uśmiechnęła się szeroko.


*

-Zadzwońcie jeśli coś się stanie. - powiedziała opiekuńczo mama ściskając mnie przy drzwiach od wyjścia.
-Nic się nie stanie mamo. - stwierdziła odwzajemniając uścisk kobiety. Po uściśnięciu mamy podeszłam uściskać tatę.
-Uważaj na siebie Lea. - oznajmił z rodzicielską troską.
-Będę tato.
-Miło było Panią poznać. - powiedziała Shay ściskając moją mamę.
-Do zobaczenia jutro, dziewczynki. - odpowiedziała przytulając Holly.
Dziewczyny jeszcze uścisnęły dłoń mojemu tacie, po czym wyszłyśmy.
-Masz fajnych rodziców Lea. - stwierdziła Shay kiedy szłyśmy do samochodu brązowookiej.
-Wiem. - odpowiedziałam śmiejąc się. Wsiadłyśmy do auta i udałyśmy się na imprezę. Czułam jak skręca mnie w żołądku bo z niewiadomych powodów stresowałam się.
Droga trwała około dziesięciu minut. Przez ten czas nie odezwałam się ani słowem. Dziewczyny śpiewały i żartowały zadowolone. Gdy dojechałyśmy pod duży dom z ogromnym podwórkiem usłyszałam wyraźną muzykę. Dom musiał być bardzo drogi bo już z zewnątrz widać, że tak jest.
Wysiadłam z samochodu poprawiając sukienkę i włosy, a zaraz za mną wysiadły dziewczyny.
-Gotowa? - Holly spojrzała na mnie przenikliwie.
-Jasne. - mruknęłam pod nosem. Przeszłyśmy przez długi chodnik, prowadzący do drzwi wejściowych. Dziewczyny nie zapukały, ani nie zadzwoniły po prostu weszły do środka.
-Idziesz? - zaśmiała się Shay widząc najprawdopodobniej moją minę.
-Nie denerwuj się. - zachichotała Holly, ciągnąc mnie do środka domu. Tak jak z zewnątrz dom w środku wygląda bardzo ekskluzywnie. Muzyka była ogłuszająca, a zapach piwa dało się już wyczuć. Jak na początek imprezy ludzi było niesamowicie dużo. Ciekawskie oczy zwróciły na mnie uwagę, przez co poczułam się tu jeszcze bardziej nieswojo. Dziewczyny zaprowadziły mnie do baru, w którym znajdował się alkohol, ale ja zrezygnowałam z picia tego badziewia i postawiłam na sok.
-Lea ty nigdy nie pijesz? - spytała Shay patrząc się na mnie z uśmiechem. Nalewała sobie właśnie piwa z beczki do plastikowego, czerwonego kubeczka.
-Nie czuję potrzeby. - wzruszyłam ramionami.
-Rozluźnij się trochę. - Holly zaczęła kręcić biodrami w rytm muzyki.
-Cześć dziewczyny, wyglądacie zabójczo. - nagle z nikąt znalazł się przy nas Lil z Chrisem.
-Cześć Lil. - Shay przywitała się z chłopakiem.
-Pięknie wyglądasz. - stwierdził Chris mierząc mnie wzrokiem.
-Dziękuję. - skinęłam głową, czując, że się rumienię. Chłopak wyraźnie próbował mnie zauroczyć. Nie wychodziło mu, ponieważ jego urok na mnie nie działał.
-Chodź Lea idziemy zatańczyć. - nagle Holly pociągnęła mnie za dłoń, przerywając rozmowę z Chrisem.
-A Shay? - spytałam zaczynając tańczyć z długowłosą.
-Ona gada z Lilem. - wzruszyła ramionami. Ludzie w okół nas ocierali się o siebie co wyglądało jakby uprawiali suchy seks. Przetańczyłam z Holly około czterech piosenek. Wtedy moje płuca oznajmiły mi, że mają dosyć.
-Holly, ja idę odpocząć. - powiedziałam dysząc. Dziewczyna tylko stwierdziła "ok". Nie szła ze mną, ponieważ miała mnóstwo siły. Nalałam sobie do kubka kolejną porcję soku i oparłam się o ścianę. Nie widziałam nikogo z kim potencjalnie mogłabym porozmawiać. Wypiłam cały kubek soku i udałam się w poszukiwaniu kogoś kogo znam. Wychodząc z kuchni, spojrzałam na moje pudrowo - różowe szpilki i wtedy moje ciało zderzyło się z czyimś. Gdyby nie silna dłoń, która oplotła moją talię upadłabym. Podniosłam niepewnie wzrok, czując się zawstydzona i wtedy zamarłam. To On.




-----------------------------
MOJE KOCHANE MISIE PYSIE!
Wytłumaczyłam wam dlaczego nie dodałam wczoraj rozdziału. Bardzo mi przykro, bo chciałam go wczoraj napisać. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni i was nie zanudziłam.
Jestem pozytywnie zaskoczona ilością komentarzy. Bardzo dziękuję wszystkim osobom, które doceniają moją pracę i zostawiają po sobie ślad. Do następnego kochani. <3

14 komentarzy:

  1. Serio? W kurwa takim momencie!!! Grrrr jestem zła ❤❤❤

    Daj jak najszybciej następny └(^o^)┘└(^o^)┘

    OdpowiedzUsuń
  2. w takim momencie skończyłaś grrr.. a moze dodasz dzis jeszcze jeden?? Pozdrawiam :-* '-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuźwa w takim momencie ugh :( świetny

    OdpowiedzUsuń
  4. potrafisz trzymać w napięciu :D rozdział super :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Meeega <3 <3 Czekam na nasteony rozdzial !! <3 Jestem zakochana w nim :D

    OdpowiedzUsuń
  6. błagam cie! wstawiaj te rozdziały cześciej XD <3 jestes najlepsza ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. No heey pysiaa..Rozdział świetny jak zawsze! Ughh, potrafisz trzymać w napięciu...Do następnego ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. W tym momencie ?? Serio ?? Zaczęłam czytać to ff dzisiaj i naprawdę strasznie mi sie podoba .. Co ile dodajesz rozdziały ?? Do next bierny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się co piątek, ale czasem coś się dzieje i dodaje w soboty. (Tak jak np w piatek mój windows umarł)

      Usuń
  9. Bedzie dzis rozdzial?? :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zacznij pisać na czas.

    OdpowiedzUsuń
  11. Napisałam wyraźnie że wszystkie informacje są zawsze na asku. Może tak trochę grzeczniej? Tobie nigdy się dni nie pomyliły? Z rana będę pisała nowy.

    OdpowiedzUsuń